Najnowsze wpisy, strona 7


mar 25 2015 Jak produkowano animacje
Komentarze: 0

 W Studiu Miniatur Filmowych powstały niezapomniane filmy dla dzieci: Wędrówki Pyzy, Dziwne Przygody Koziołka Matołka czy Pomysłowy Dobromir. Dobry scenariusz do filmu animowanego dla dzieci musiał mieć dynamiczną akcję. Do pracy przystępował reżyser, któremu powierzano film do realizacji. W okresie przygotowawczym powstawały projekty plastyczne postaci i głównych rekwizytów. Potem za scenariusza należało zrobić scenopis obrazkowy.. Po lewej stronie sztywnej kartki papieru formatu A4 były wydrukowane cztery puste prostokąty na obrazki, gdzie należało narysować  charakterystyczne momenty danego ujęcia. Po prawej znajdowało się miejsce na opis wydarzeń. Ujęcie w filmie to najmniejszy, niepodzielny kawałek, trwający około 3 sekund. Wszystko zależało od dramaturgii. Dobrze napisany scenariusz ułatwiał pracę, bo można było sobie wyobrazić całość. Wyobrazić sobie, narysować, opisać, rozliczyć w czasie i przekonać redakcję, żeby skierowała film do produkcji. – tu chyba zaczynała się prawdziwa sztuka. Etap produkcji rozpoczynał się, gdy reżyser przystępował do rozdawania ujęć. Na przezroczystej kalce A4 rozrysowywał szkicowo wszystko to, co już wymyślił w scenopisie obrazkowym. Animatorzy rysowali w domach, na specjalnych pulpitach. Pulpit był mały lub duży, podświetlany lub nie, ale zawsze miał wyznaczony kadr i trzy pionowo wystające bolce: środkowy okrągły i dwa skrajne płaskie. Na te bolce zakładało się specjalnie perforowaną, przezroczystą kalkę techniczną, która pozwalała widzieć jednocześnie kilka rysunków, a tym samym ułatwiała śledzenie poszczególnych faz ruchu. Kolejno dokładane kalki ze szkicami poruszających się postaci były przyciskane specjalnym płaskownikiem na zawiaskach, tak by nie zsuwały się z bolców. Narysowaną na kalce animację animatorzy przynosili do sfilmowania. Ruchome szkice oglądało się w malutkiej salce kinowej – Sali konturówek. Wyświetlano tam sfilmowany na nisko czułej taśmie negatyw, dlatego na ekranie białe konturowe postacie poruszały się na czarnym tle. Tak po raz pierwszy sprawdzano ujęcie w ruchu. Komenda „ dwa dzwonki” oznaczała, że animator może rysować na czysto. Rysunek  - dotychczas szkicowy i dynamiczny -  zmieniał się w wysmakowaną, jednorodną, pojedynczą kreskę, którą później bez trudu można było skopiować piórkiem na celuloid. Kreska każdego oczyszczonego rysunku – a w jednym ujęciu mogło być ich i sto – miała być jednoznaczna i staranna. Postacie musiały trzymać proporcje, być narysowane dokładnie według wzoru. Gotowe ujęcia starannie zapakowane w teczki, trafiły do kopiarni. Kalki z rysunkami ołówkiem należało teraz przekopiować na przezroczysty celuloid. Całą tą żmudną pracę wykonywały delikatne ręce kopistek, za pomocą angielskich piórek maczanych w czarnym tuszu. Skopiowane celuloidy należało pomalować. Od mieszania farb i proporcji była tzw. Pani Kolorowa,  która miała niezwykle czuły wzrok i dar rozróżniania barw.  Najpierw przygotowano specjalne farby, dobrze trzymające się celuloidu. W specjalnych młynkach, które godzinami kręciły się, mieszało się farby Talensa z dodatkiem akrylu. Gotowe farby o konsystencji gęstej śmietany, przelane do litrowych słoików stawiało się do specjalnych lodówek. Ostatecznie wersje farb dorabiało się własnoręcznie, mieszając podstawowe barwy według specjalnego albumu ze wzorami. Do pracy przystępował zespól malarek. Celuloid malowano po lewej stronie. Podczas, gdy ujęcia były malowane, reżyser tworzył dekorację. Nie różniły się one specjalnie od zwykłych obrazków. Używano kredek, pędzli, często aerografu. Kiedy już był pomalowany a każde ujęcie miało swoją dekorację, zaczął się okres zdjęciowy. Operator filmował według recepty poszczególne celuloidy, kładąc je na poszczególnej dekoracji. Potem w małej salce kinowej można było obejrzeć kolorowy materiał. Montaż  odbywał się w pełnej ścinków montażowni. Najpierw materiał należało ułożyć w kolejności ujęć. Sklejało się ujęcia w kolejności, wycinało klapsy i zakładki i tak powstawał gotowy obraz. Jeszcze tylko trochę „strzyżenia” – wycinania zbędnych fragmentów dla dodania dynamiki. Po zmontowaniu obrazu, do montażowni zapraszano kompozytora, który oglądał materiał, mierzył czas ujęć i wybierał sobie podkład muzyczny. Tymczasem reżyser z montażystą dobierali z biblioteki dźwięków efekty akustyczne: stuki, warkoty, skrzypnięcia, uderzenia itp. Gdy muzyka była dobrana i rozpisana na partytury poszczególnych instrumentów, można było przystąpić do zgrania z orkiestrą, co odbywało się w studiu opracowań filmowych. Tu nadrywano też dialogi poszczególnych postaci. Aktorzy wypowiadali dialog, starając się zsynchronizować ruchy ust z obrazem na ekranie. Film miał uroczysty pokaz w studiu, a potem ocenę komisji kolaudacyjnej w Ministerstwie Kultury.

mar 24 2015 Osobliwa para: król i kompozytor
Komentarze: 0

 Richard Wagner początkowo myślał , że  wizyta nieznajomego to jakiś podstęp, że to któryś z wierzycieli usiłuje dostarczyć mu pozew sądowy. Z jaka niby sprawa mógłby przyjść sekretarz króla Bawarii. Wagner odmówił przyjęcia gościa. Posłaniec za drugim razem wręczył mu fotografię króla, pierścień z rubinem i zaproszenie do Monachium. Niecałe dwa miesiące po objęciu tronu, 4 maja 1864 roku Ludwik II poznał swego muzycznego idola. 51-letni Wagner, choć miał już na swoim koncie opery, wiódł nieszczęśliwy żywot. Nękała go bieda, jego małżeństwo się rozpadło, był też otoczony polityczną niesławą. Młody król był gorącym wielbicielem muzyki Wagnera od czasu, gdy trzy lata wcześniej po raz pierwszy usłyszał Lehengrina. Opera ta wywarła na nim tak silne wrażenie, ze nie mógł powstrzymać łez. Kiedy przeczytał libretta jeszcze wówczas nieukończonego cyklu 4 oper „Pierścień Nibelungu”, postanowił  zostać prekursorem kompozytora i doprowadzić do zrealizowania tego przedsięwzięcia.  Zachwycony pierwszym spotkaniem z monarcha Wagner, napisał do przyjaciela, że król pokochał go z czułością. Ludwik postanowił wynagrodzić Wagnerowi wszystkie cierpienia i uwolnić go od trosk życia, by mógł spokojnie tworzyć. Oddał mu do dyspozycji jedną z wiejskich siedzib. Kiedy nie byli zajęci obmyślaniem treści przyszłych oper, wymieniali ze sobą listy, które można określić mianem niemal miłosnych. Wagner nie mógł nie wiedzieć, że jego protektor nie ma słuchu muzycznego; pasjonował go fantastyczny świat legend, na których osnuta była treść opery. „Latającego Holendra Wagner poprowadził 4 grudnia 1864 roku. Ludwik siedział w loży królewskiej i cieszył się triumfem Wagnera. Kiedy król usłyszał, że jego idol wyraził się o nim ‘mój chłopiec”, na pewien czas zabronił mu dostępu do siebie. Sprawa poważniejsza było niezadowolenie kręgów dworskich z zażyłej znajomości króla z kompozytorem. Otoczenie Ludwika miało do niego żal, że z państwowych pieniędzy  finansuje wystawny tryb życia Wagnera, który w listopadzie 1865 roku pozwolił na nieopatrzną krytykę rządu, czy obraził Bawarczyków. 1 grudnia członkowie rodziny królewskiej wystosowali ultimatum: Ludwik musiał wybierasz pomiędzy Wagnerem a miłością i szacunkiem wiernych poddanych. Monarcha wybrał lud, a muzyk wyjechał do Szwajcarii. Ludwik nadal wspierał go finansowo i za jego sprawa powstał w Bayreuth teatr, w którym podczas 4 kolejnych dni sierpnia 1876 roku, wykonano w całości tetralogię Pierścień Nibelunga. Z tej okazji król i kompozytor spotkali się po ośmioletniej przerwie. Po zakończeniu czwartej opery siedzący w loży królewskiej monarcha uniósł się z miejsca, aby przyjąć na siebie część owacji zgotowanej Wagnerowi. Kompozytor zmarł w Wenecji 13 lutego 1883 roku. Na wieść o jego śmierci Ludwik powiedział: „ Ciało Wagnera należy do mnie”, sprowadził je do Bayreuth i tam pochował. „ to ja odkryłem artystę, którego teraz wszyscy opłakujecie, i ja ocaliłem go dla świata” – tak powiedział.

mar 24 2015 Szalony władca
Komentarze: 0

 Biciem w dzwony i salutami armat 25 sierpnia 1845 roku ogłoszono narodziny syna księcia Bawarii Maksymiliana i jego zony Marii. Chłopiec otrzymał imię Ludwik, po dziadku królu Ludwiku I. W trzy lata później, gdy Ludwik został zmuszony do abdykacji, a tron objął Maksymilian,  urodził się młodszy brat Ludwika,  Otto. Obaj książęta wychowywani byli w surowej dyscyplinie i przeszli przez bardzo surowy program  edukacji.  Czytając sagi o starych niemieckich rodach, spacerując i oddając się marzeniom na jawie, Ludwik odnalazł swoje życiowe powołanie – wznoszenie pałaców. Niedługo przed 19-stymi urodzinami, 10 marca 1864 roku, Ludwik został królem, po przedwczesnej śmierci ojca. Wysoki, smukły, z gęstymi, falującymi ciemnymi włosami i przenikliwymi niebieskimi oczami, wyprostowany poruszający się z gracją był dla poddanych pupilkiem. Obowiązkiem króla było ożenić się i spłodzić następcę, wybór padł na uroczą kuzynkę Ludwika, Zofię, naród był zadowolony. Jednak wyznaczony na sierpień ślub został przełożony na październik, na kilka dni przed ceremonią król zerwał zaręczyny. Wyznał, że wolałby się utopić niż zdecydować na małżeństwo. Ludwik miał pogardliwy stosunek do dworskiego życia w Monachium i coraz więcej czasu spędzał w swoich licznych górskich siedzibach. Kolację lubił spożywać wśród popiersi przodków. Tłumaczył, iż  - w przeciwieństwie do żywych gości, rzeźny pojawiają się przy stole na wyraźne zaproszenie i w każdej chwili można je usunąć. Ludwik chodził spać po południu a budził się o północy i robił sobie przejażdżki. Preferował towarzystwo młodych oficerów i aktorów. W lipcu 1870 roku Francja wypowiedziała wojnę Prusom, lecz szubko została pokonana przez zjednoczone siły państw niemieckich, w tym Bawarii, która choć zachowywała odrębną armię, dyplomację oraz prawo do własnych znaczków i monet, stała się częścią niemieckiego cesarstwa. Wraz z ograniczeniem suwerenności Bawarii Ludwikowi ubyło obowiązków. Latem 1867 roku podróżował po Francji i miał okazję zobaczyć pałac w Wersalu. Postanowił wtedy wznieść równie wspaniałe pałace w Bawarii. Budowę pierwszego, Neuschwanstein, rozpoczął w 1869, następnego, Linderhof, w 1870, a trzeciego, Herrenchiemsee, w 1878. Za jego życia ukończony został tylko drugi. Po raz ostatni król pojawił się publicznie w 1875 roku. Dla ludu stał się postacią tajemniczą, dla ministrów – coraz większym problemem. Jego baśniowe zamki były budowane nie tylko bez gustu, ale i bez żadnych ograniczeń finansowych. W zachowaniu Ludwika chwile pogodnej beztroski przeplatały się z atakami niekontrolowanej furii. Tego, co mu się naraził kazał chłostać, wypędzać ale nie dziwił się, gdy te kary nie były wykonane. Kiedy stracił cierpliwość i uderzył kogoś, zaraz mu to wynagradzał. Stał się otyły i coraz bardziej zaniedbywał swój wygląd. W jego sypialni zainstalowano specjalny podajnik do posiłków, zaczął wydawać rozkazy z za zamkniętych drzwi a do ministrów pisał pisma. Aż do świtu potrafił poddawać się dziecięcym zabawom. Gdy zła pogoda uniemożliwiała piknik, to wpraszał się do domów chłopów. Z początkiem 1886 roku stało się oczywiste, że problem z szalonym monarcha trzeba jakoś  rozwiązać. Przeszkoda był brak następcy tronu, gdyż Otto w 1875 roku został uznany za chorego psychicznie i zamknięto w zakładzie dla obłąkanych. Ministrowie zwrócili się do wybitnego psychiatry, doktora Guddena, aby uznał króla za niepoczytalnego. Doktor nie badał króla osobiście, zadowolił się informacjami od osób trzecich. Dla chłopstwa Ludwik pozostał kochanym, aczkolwiek dziwnym królem. Podjęto decyzję o usunięciu króla z tronu. Gdy w ciemnościach i strugach deszczu członkowie komisji udawali się do siedziby króla, strażnik pilnujący bramy uniemożliwił im wejście. Wkroczyła też grupa wieśniaków lojalnych wobec władcy. Druga komisja, wraz z doktorem dotarła do siedziby króla rankiem 12 czerwca. Monarcha został obezwładniony i poinformowany, że zamieszka w zamku Berg, a jego obowiązki przejmie wuj. Około 4 rano król pożegnał się ze służbą i wsiadł do karety, e której u drzwi nie było klamek. Zamek przekształcono w królewskie więzienie. Ludwik przyjął to wszystko spokojnie. Ludwikowi nie zezwalano na udział w porannej mszy, ale w towarzystwie doktora i sanitariuszy wychodził na spacery. Lekarz był tak zadowolony z zachowania pac jęta , ze idąc z nim na drugi popołudniowy spacer zrezygnował z obstawy. Kiedy do godziny 20 nie wracali ze spaceru asystent doktora, doktor Muller, zaniepokoił się. Wysłał najpierw jednego policjanta, a zaraz potem dwóch następnych. Do poszukiwań włączono całą służbę. Nieco po 22 znaleziono pierwszy ślad – parasole i kapelusz króla. Na powierzchni jeziora  unosiła się marynarka króla i jego płaszcz. Na środku jeziora natknięto się na ciała doktora i króla. Zegar króla zatrzymał się o godzinie. 18.54, w niedziele, 13 czerwca 1886 roku. Podczas oględzin zwłok doktora Guddena zauważono zadrapania na twarzy, ślady na szyi wskazywały, iż ktoś usiłował go udusić. Na ciele króla nie znaleziono nic. Nigdy nie poznano prawdy. Przypuszczano, że król zabił doktora i popełnił samobójstwo. Na wieść o śmierci kuzyna cesarzowa Elżbieta powiedziała: „ Król nie oszalał, był ekscentrykiem żyjącym w świecie marzeń. Gdyby potraktowano go łagodniej, być może nie spotkałby go tak okrutny koniec”.

mar 18 2015 Dzieje opery
Komentarze: 0

 Rok 1589. Na dworze francuskim pojawia się widelec. Rok 1600. Zostaje skomponowana pierwsza opera „Euridice”. Oba wydarzenia, były elementami rodzącej się kultury dworskiej. W tym samym czasie Baltazar Castiglione napisał „Dworzanina” pierwszy poradnik uczący tego co wypada, a co nie. Dobre maniery były czymś sztucznym, podobnie jak opera, która nie ewoluowała, ale została wymyślona w XVI wieku we Francji. Kilku ówczesnych intelektualistów gawędziło przy winie o teatrze greckim. Grupka ta, nazwana Cameratą, postanowiła odtworzyć taki rodzaj śpiewanego i recytowanego utworu. Peri wziął się do roboty i szybko napisał Euridice, pierwszą znana operę. Minęło zaledwie 10 lat, gdy do mitu o „Orfeuszu i Eurydyce” sięgnął Claudio Monteverdi i skomponował „L Orfeo”. Opera zachwyciła bogactwem i formą. Swoją scenę operowa miało każde szanujące się miasto, większy dwór czy rezydencja. Opery nierzadko klejono z wcześniej napisanych arii. Plagiaty były na porządku dziennym. W Londynie Opera Haymarket było miejscem spotkań wszystkich, którzy się liczyli, należało w niej bywać, więc nigdy nie gaszono tam świateł. Loże wynajmowano niekiedy na lata i urządzano je własnym sumptem jak salony. Gdy widzowie znudzili się przedstawieniem, zaciągali zasłony i albo grali w karty, albo zabawiali się bardziej frywolnie. Pomarańcze, zwłaszcza te lekko nadpsute przydatne były do rzucania w wykonawców, którzy się nie podobali. Gdy artysta przypadł do gusty na scenę leciały mieszki z monetami, złote pierścionki. W teatrach jedzono i pito, głośno rozmawiano. Nie było mowy o grze aktorskiej czy tez kostiumach. Kiedy na scenie pojawił się kastrat, czy jakaś nowa  diwa, widzowie głośno komentowali akcję. Opera stała się świetnym interesem. George Haendel zainicjował powołanie do życia Academy of Music. Zaangażowano najlepsze gwiazdy – Cuzzoni i Senesina, sprowadzono też Faustynę Bordoni, największą  diwę epoki. Spotkanie na scenie obu śpiewaczek było jak zakłady konne .. panie pośpiewały chwilę, a potem rzuciły się na siebie i kotłowały na scenie zachęcane okrzykami publiczności. Cuzzoni udało się zrzucić z Bordoni sukienkę niemal do pępka. Widzowie wychodzili z teatru zadowoleni – mieli spektakl. We Włoszech najbardziej wziętym kompozytorem stał się Alessandro Scarlet, autor ponad stu oper. Stworzył on arię da capo, w której śpiewakom akompaniowały smyczki. Librecista epoki był Pietro Metastasio, który pisał dla np. Vivaldiego, Mozarta. Stworzył on nowy gatunek opery – opera seria – uznawszy, ze już dość sztuczek, które naprawdę już się znudziły. Tematyka stała się poważna akcja, a bohaterami bogowie : dramat, dylemat, intryga i miłość. Gdy ta forma się wyczerpała, powstała opera buffo – zabawne scenki grane przy spuszczonej kurtynie. Ze scenek tych powstały osobne przedstawienia. Bohaterami byli przeważnie wieśniacy, a szlachta stanowiła obiekt żartów. Mazarin sprowadził do Francji operę „Orfeusz” Rossiniego, która trwała Az 6 godzin. Ludwik XIV założył Akademię Muzyczną i finansował spektakle, tak kochał muzykę, ze czasem sam występował na scenie. Opera była miejscem, skąd brało się kochanki. Gaże płacone w teatrze stanowiły miły dodatek do apanaży, które swoim kochankom zapewniali protektorzy, śpiewaczki czy tancerki były kimś tylko trochę szacowniejszym od kurtyzan. Lully usuwa ze sceny kastratów, którzy pojawili się w operze po 1588 roku, kiedy to papież zakazał kobietom występować na scenie. Obdarzeni męskimi płucami, kobiecym głosem budzili zainteresowanie odmiennością i podniecali, wywoływali erotyczne dreszcze. Byli tez szczodrze nagradzani. W Anglii publiczność tez odkryła coś nowego. Była to „Beggars Opera” (żebracza) John Gay napisał  utwory będące mieszanką piosenek ludowych i ballad, i tak się ten utwór spodobał, że triumfował przez 10 lat. We Francji pojawił się nowy typ bohaterów – kochankowie z ludu. Warstwy uprzywilejowane stawały się coraz częściej tematem satyry. Mozart stworzył „Wesele Figara”, gdzie czarnym charakterem była arystokracja. Później opera stała się solenną instytucją kulturalną. Ale pewna dwulicowość kultury mieszczańskiej spowodowała, że zmiany były tylko zewnętrzne. Za kulisami dalej był tworzony półświatek, o którego wyczynach czytano w porannej prasie. Nowa publiczność szukała innej muzyki i innych podniet. Rodziła się popkultura.

mar 14 2015 Przez piwo do gwiazd
Komentarze: 0

 Żaden naukowiec urodzony na terenie Rzeczpospolitej nie był w XVII wieku równie znany jak Heweliusz. Nikt nie sporządzał doskonałych map nieba, a z gdańskim obserwatorium nie mogło się równać żadne inne w Europie. Naprawdę nazywał się Jan Hewelke i urodził w rodzinie, której przodkowie na początku XVI wieku przybyli do Gdańska z okolic Bremy. W Polsce zdobyli majątek zajmując się handlem zbożem i lichwą, w końcu zaś browarnictwem. Gdy 28.01.1611 roku przyszedł na świat Jan , jego ojciec Abraham uchodził za jedna z najbogatszych osób jako właściciel 12 browarów. Młody Hewelke za swoją ojczyznę uznał miasto oraz kraj, w którym się urodził. Po Polsku nauczył się płynnie mówić gdy miał 10 lat i ojciec wysłał go na naukę do majątku szlacheckiego w Bydgoszczy. Rodzice w wieku 7 lat posłali go Gimnazjum Gdańskiego – szkoły o  charakterze pół wyższym. Los zetknął Jana a matematykiem – światowcem Piotrem Krugerem. Matematyk, gdy dostrzegł u ucznia możliwości większe niż własne, poświęcał mu swój cały czas. Uczył go sporządzania przyrządów niezbędnych do obliczeń pozycji gwiazd. Gdy młody browarnik ukończył 18 lat ojciec wysłał go na studia do Niderlandów. W 1630 roku młodzieniec wpisał się na listę studentów Uniwersytetu w Lejdzie pod imieniem Johanes Hewelius. Zgodnie z życzeniem ojca studiował prawo, ale każda wolną chwilę spędzał na obserwacjach astronomicznych pod okiem Krugera. Hewelius porzucił studia po pierwszym roku i ruszył w podróż. Gdy miał wyruszyć do Włoch by poznać Galileusza, z kraju przyszła wiadomość, ze jego ojciec jest umierający. W Gdańsku okazało się, iż ojciec nie jest taki umierający i zamiast pogrzebu zafundował synowi w marcu 1634 roku zaręczyny i ślub z Katarzyną Rebeschke, która wniosła w posagu browar i dwa domy i miała mu wybić z głowy głupoty o astronomii . Jan poddał się woli i 10 lat później stał na czele cechu browarników i robił publiczna karierę. Jego nauczyciel jednak nie dał mu zapomnieć o astronomii. W czerwcu 1639 roku, będąc ciężko chorym namówił browarnika, aby przeprowadził za niego obserwację zaćmienia Słońca i uczynił go spadkobierca swojej spuścizny  pism Jana Keplera. Zmarł 6 dni później. Dla rozrywki Jan bawił się w obserwowanie gwiazd. Powoli czyścił soczewki i zbudował swoja pierwsza lunetę, i pierwsze przyrządy. W dniu 30 urodzin oświadczył rodzinie, że jego powołaniem jest zgłębianie tajemnic wszechświata i od tej pory co noc obserwował niebo i rysując mapy. Zgromadzony majątek wystarczył do rozbudowy pierwszego obserwatorium e centrum Gdańska. Lecz pieniądze szybko wyszły. Szczęśliwym trafem poznał królewskiego kartografa Fryderyka Gerfranda, za pośrednictwem którego przekazał królowi w prezencje zbudowany przez siebie podróżny zegar słoneczny. W 1647 wydał na swój koszt debiutancką pracę naukowa – „Selenografię”. Udało mu się uchwycić aż 500 różnych plam plus 26 plam na Słońcu. Odkrywca zaczęli interesować się monarchowie. Ich dofinansowanie spowodowało ,ze w 1650 mógł rozbudować swoje obserwatorium. Był już o krok od zbudowania zegara wahadłowego, gdy na Polskę najechały wojska szwedzkie przyjaźń  Jana Kazimierza okazała się nieoceniona, gdy w 1662 roku zmarła zona uczonego a jej krewni próbowali zabrać bibliotekę oraz cenne instrumenty astronomiczne. Przerażony Herelius poprosił króla o pomoc. Gdy skarbiec Polski już nie był w stanie pomóc uczonemu, szukał poparcia za granicą i tak w 1663 urzędnicy króla Francji włączyli Heweliusza do grona uczonych – pensjonariuszy, Odtąd otrzymywał roczną wypłatę ze skarbu Ludwika XIV. Podbijał gwiazdy, robił mapy i był sławny. Słynny piwowar zmarł 28 stycznia 1687 roku na niewydolność organu, który w dobrym stanie miał utrzymywać wyrabiany przez niego napój. Pochowano go w kościele św. Katarzyny na Starym Mieście w Gdańsku – nikt nie kontynuował jego prac.